Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
oddawały osobliwą zmienność rysów tej zadziwiającej twarzy, której syntezę udało się Marianowi utrwalić niemal genialnie. Porównanie z Coswayem czy Isabeyem byłoby tu nie na miejscu. Zamarliśmy w podziwie. Nawet gadatliwa pani Antonina, nawet hałaśliwa Guga w milczeniu przyglądały się arcydziełom, które nazwałbym Galerią Klary. Zrozumiałem, że tak niepospolity artysta mógł zawładnąć jej sercem.
- To wszystko jest nieudane - rzekł Marian stropiony naszym milczącym podziwem. - Muszę zacząć od początku. Spróbuję teraz malować na porcelanie.
Widziałem jego twarz, a równocześnie moją własną, odbitą w lustrze. Byliśmy w tym momencie uderzająco do siebie podobni. Ale Klara patrzyła na Mariana.
Przypomniały mi się jej okrutne słowa
oddawały osobliwą zmienność rysów tej zadziwiającej twarzy, której syntezę udało się Marianowi utrwalić niemal genialnie. Porównanie z Coswayem czy Isabeyem byłoby tu nie na miejscu. Zamarliśmy w podziwie. Nawet gadatliwa pani Antonina, nawet hałaśliwa Guga w milczeniu przyglądały się arcydziełom, które nazwałbym Galerią Klary. Zrozumiałem, że tak niepospolity artysta mógł zawładnąć jej sercem.<br>- To wszystko jest nieudane - rzekł Marian stropiony naszym milczącym podziwem. - Muszę zacząć od początku. Spróbuję teraz malować na porcelanie.<br>Widziałem jego twarz, a równocześnie moją własną, odbitą w lustrze. Byliśmy w tym momencie uderzająco do siebie podobni. Ale Klara patrzyła na Mariana.<br>Przypomniały mi się jej okrutne słowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego