W tym czarnowidzeniu miał oczywiście, jak pokazała historia stanu wojennego, rację - rację intelektualisty, który solidaryzując się z ogółem jest jednocześnie o b o k niego, "zdany na własne doświadczenia, własną pamięć, własne rozeznanie...".<br> Taką postawę można by uznać za w pełni suwerenną, gdyby... Gdyby Andrzejewski nie traktował jej z pewnym zawstydzeniem, gdyby nie szukał usprawiedliwienia w starczym zgorzknieniu, w grze z cieniem", w stronę którego coraz częściej spoglądał, wzdychając, że przeszłości przybywa, a przyszłości, tak go zawsze interesującej, ubywa. W dobiegającym do naturalnego końca "zapisie wewnętrznym" wątek metafizyczny wyraźnie przesłania wydłużającym się cieniem polityczną postawę Andrzejewskiego, której ostrożną artykulację można chyba