Margit nie ponaglała, choć zdawało jej się, że im dalej uciekną od New Delhi i ambasady, tym łatwiej odciąć go, wyrwać z kręgów węgierskich niepokojów.<br><br> - Skończyłam wykłady - powiedziała spokojnie w przeddzień święta Divali.<br>- No, to co? - obruszył się, jakby go oskarżała.<br>- Nic. Jestem wolna.<br>Oczy miała ufne i czyste, aż zawstydził się gniewnego odruchu.<br>- Chcesz jechać?<br>- Chcę być z tobą - tłumaczyła łagodnie. - Mam więcej czasu dla ciebie. Myślałam, że się ucieszysz.<br>- Dobrze - odwrócił głowę, jakby postanowienie na nim wymogła. - Likwidujemy hotel, pakuj się, zostawisz u mnie walizki. Pora wyjechać.<br>- Czy nie lepiej wziąć wszystko ze sobą? - rozważała ostrożnie.<br>- Myślisz, że nie