zaklęciem deformującym okresowo grawitację: "dół" znajdował zawsze pod stopami, o ile choć jedna z nich dotykała fosforyzującego drewna pojazdu. Średnica cygara przekraczała dwanaście łokci, więc nie zahaczało się głową o głowy chodzących po "suficie", jeśli tylko, rzecz jasna, nie zbliżyło się za bardzo do rozety widokowej, gdzie ściany "Czarno-czerwonego" zbiegały się ku sobie. <br>Spał tu już, przypięty do fotela, jeden z przydzielonych <orig>urwitów</>, w niekompletnym mundurze bitewnym, w kokonie silnego czaru obronnego. <br>Pilot, wleciawszy do wnętrza, zniknął od razu w swojej kabinie. Zakraca i Generał usiedli blisko rozety; przez jej okna widzieli z wysokości przekrzywiony nieco hangar, nieco przekrzywione niebo