nie wygasa.<br> Na oczach świata, śledzony znad Newy, Sprewy, Sekwany i Tamizy.<br> Strojący miny - do gromkiego śmiechu!<br> Z ulgą pozbierałem swój skromny dobytek, opróżniłem szafkę z<br>kilku paczek papierosów, które mi pozostały od wizyty kuzyna.<br> Na pożegnanie pozdrowiłem chłopaków, którzy jakoś się tu<br>przyjęli, zadomowili, wrośli, bo najchętniej wylegiwali się zbijając<br>bąki.<br> Młodzi i zdrowi, ufni w przyszłość.<br> Ani ich ciekawiło podglebie, z którego wyrośli.<br> Ani cokolwiek prócz ich własnego prawa do życia, wymagań i<br>przywilejów.<br> Wychodząc stamtąd miałem wrażenie, że żegnam szmat historii<br>podbity karmazynem.<br> Przeniesiono mnie w zacne towarzystwo, do ustronnego pokoju dla<br>gwałtowników, których już nie ma.<br> Więc ta