zauważyć, że kucharz docenił znaczenie wizyty, był w całej koszuli, lśniącej niepokalaną bielą.<br>- Czy pani będzie na obiedzie? Mam kupić coś dobrego?<br>- Nie wiem. Ale lepiej kup. Ile ci dać?<br>- Nic, sab. Ja wezmę ze swoich i przyniosę rachunek... - patrzył z rozrzewnieniem, z jakim matka spogląda na jedynaka, który właśnie zbił wazon. - To jest prawdziwa lady...<br>Na widok wchodzącego Margit podniosła się, wyciągnęła obie ręce. Była w niej urzekająca prostota i świeżość. Podobała mu się skromna sukienka w cynobrowy deseń, pamiętał, że materiał razem wybierali pod arkadami Connaught Place, wabiła złotawa cera i ciężkie sploty włosów, które tak łatwo dały się