Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
miną. Ze słów Campillego wynikało, kiedy mnie z domu wyprosił, że wysyła tego służącego w góry. Widocznie tak nie było. Aby się ze mną rozstać, użył pretekstu, że zamyka dom na lato. Konstatując to teraz, chociaż zaskoczony, nie odczułem przykrości. Rozumiałem przyczyny, dla których wtedy, zaniepokojony, musiał kręcić. Dziś się zdezaktualizowały. Wiatr zmienił kierunek, a może nawet zaczął dąć w moje żagle, więc znalazł się służący! Prowadząc mnie do gabinetu Campillego, rzekł:
- Był tu od pana pewien ksiądz z listem i paczką dla mecenasa, które zostawił u sąsiadów, bo ja akurat wyszedłem na miasto. Ale mecenas wszystko otrzymał w porządku.
- Wiem
miną. Ze słów Campillego wynikało, kiedy mnie z domu wyprosił, że wysyła tego służącego w góry. Widocznie tak nie było. Aby się ze mną rozstać, użył pretekstu, że zamyka dom na lato. Konstatując to teraz, chociaż zaskoczony, nie odczułem przykrości. Rozumiałem przyczyny, dla których wtedy, zaniepokojony, musiał kręcić. Dziś się zdezaktualizowały. Wiatr zmienił kierunek, a może nawet zaczął dąć w moje żagle, więc znalazł się służący! Prowadząc mnie do gabinetu Campillego, rzekł:<br>- Był tu od pana pewien ksiądz z listem i paczką dla mecenasa, które zostawił u sąsiadów, bo ja akurat wyszedłem na miasto. Ale mecenas wszystko otrzymał w porządku.<br>- Wiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego