z siebie wykrzesać, jeszcze raz się na nie zdobyć. <br>Siedzę obok lekarki wciąż przyczajona, spięta, ale słucham uważnie i staram się zrozumieć jej wywody. Od kiedy tu jestem wszelkie informacje docierały do mnie przypadkowo, wyrywkowo i agresywnie. Nie umiałam znaleźć dla nich sensownego odniesienia. Czułam się biernym obiektem epizodycznych ataków, zdezorientowana, oszołomiona. <br>Teraz jest inaczej. Po raz pierwszy ktoś ze mną rozmawia, udzielając mi rzeczowych, logicznych wyjaśnień, argumentów, a jednocześnie odwołując się do moich odczuć i rozsądku, sprawia, że nie czuję się już tylko podmiotem, wyrwanym przypadkiem chorobowym bez możliwości zareagowania, obrony. W tej rozmowie jestem partnerem. Co może sprawić życzliwa