szykuje się do skoku. Aż się trzęsie, poci i ślini z tej chuci. Przy tym uśmiecha się, zagaduje, czaruje. Można powiedzieć zamiata ogonem. Tylko czyha na nieuwagę pielęgniarki, aby dopaść i podkraść jakąś pigułkę lub ampułkę z zastrzykiem. Sama widziałam kilkakrotnie, jak mu się to udało. Łapał chciwie swą drogocenną zdobycz i uciekał pospiesznie, by ją w spokoju skonsumować, a zaraz potem wracał na swoje łowieckie stanowisko, trochę tylko bardziej kołowaty, odurzony. <br>Musi być bardzo potrzebujący, tak jest zdesperowany, zawzięty. Aż żal na niego patrzeć, jak przy okazji kolejkowego pobierania leków strasznie cierpi na widok znikających w czeluściach czyichś przełyków nieosiągalnych