że Matwiejew ma już tak dorosłe dzieci. Wyjaśnił, że ożenił się w wieku lat dziewiętnastu, a jego żona miała wtedy siedemnaście.<br><br>- Właściwie sami byliśmy jeszcze dziećmi, gdy przyszedł na świat mój, że tak powiem, pierworodny. Wprawdzie istnieje mniemanie, że dzieci starych rodziców dojrzewają szybciej, ale mój Kostia uchodzi za wyjątkowo zdolnego. W zeszłym roku dostał za swoją pracę specjalną pochwałę i Krzyż Św. Stanisława.<br><br>Wyieczorem zjawili się nemal wszyscy nowosokolniccy znajomi, a więc Stiebłowowie z panną Julią, Żakowicz, Warżańscy, Kisłowowie, Szandybina, nawet Sinicyn, który dawniej u nas nie bywał. Matka nie zdążyła się jeszcze zagospodarować i ogromnie się martwiła, że nie