Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
na nogę założona, palce, za bardzo białe, w kolorze mąki prawie, bębniące po listwie ławki. Zaczęli się sobie przypatrywać. Na oko dwadzieścia sześć, dwadzieścia siedem lat. Koleś sprawiał wrażenie pewnego siebie, rozwalił się na tej ławce, jakby siedział na zalanym słońcem tarasie w ekskluzywnym kurorcie, a nie w ulewie w zdziczałym parku. Chudy był, kościsty nawet, a po sposobie unoszenia głowy było widać, że musi się garbić. Zygmunt postanowił go olać. Nic wielkiego się przecież nie stało. Kompletnie nic, co mogłoby zwrócić czyjąś uwagę. Naprawdę, ludzie takie cyrki wyczyniają, że szkoda gadać. Bez słowa odwrócił się na pięcie.
- Hej, zaraz, poczekaj
na nogę założona, palce, za bardzo białe, w kolorze mąki prawie, bębniące po listwie ławki. Zaczęli się sobie przypatrywać. Na oko dwadzieścia sześć, dwadzieścia siedem lat. Koleś sprawiał wrażenie pewnego siebie, rozwalił się na tej ławce, jakby siedział na zalanym słońcem tarasie w ekskluzywnym kurorcie, a nie w ulewie w zdziczałym parku. Chudy był, kościsty nawet, a po sposobie unoszenia głowy było widać, że musi się garbić. Zygmunt postanowił go olać. Nic wielkiego się przecież nie stało. Kompletnie nic, co mogłoby zwrócić czyjąś uwagę. Naprawdę, ludzie takie cyrki wyczyniają, że szkoda gadać. Bez słowa odwrócił się na pięcie.<br>- Hej, zaraz, poczekaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego