zdziwienie kobiet, pomknęła z powrotem na swoje stanowisko. <br>Plecak leżał w miejscu, gdzie go porzuciła. Bobek zaszczekał na niego porozumiewawczo. <br>Teraz Henrysia usiadła na ziemi i całą siłą woli opanowała się. Jeszcze raz od początku przemyślała wszystko. <br>Odszedł o wschodzie, to znaczy między trzecią a czwartą, miał zamiar tylko spojrzeć ze wzgórza, czy nie widać gdzie wsi lub folwarku. Ona... zasnęła prawie zaraz i... minęło sześć godzin, a ojca nie ma! <br>Więc cóż się mogło stać? Zobaczył wieś i poszedł do niej. Nie, nie i nie! Czyżby opuścił swoją małą, zmęczoną, śpiącą córkę, samą jedną, w pustym polu, na całych sześć godzin