i przez chwilę myślę, pewnie gdzieś na Mazurach, albo nad morzem, pewnie byłem wtedy z wami. Wschody słońca kojarzą się z porannymi powrotami na camping, zmęczeniem, pojawiającym się kacem. Z wyczekiwaniem na nieludzko zimnym przystanku gdzieś po drugiej stronie rzeki, na nieludzkiej ziemi na pierwszy autobus, z jazdą na dworzec żeby złapać pociąg 6.40. gdzieś do Słupska lub innego równie absurdalnego miejsca. Zachodów słońca prawie nie zauważam. Tylko na kiczowatych pocztówkach. Ostatnio wstaję często między trzecią a czwartą rano, jest ciemno i straszno, mój pies ma biegunkę, co ty kurwa znowu zeżarłeś, wrzeszczę na niego, trzęsie mną niepewność istnienia, nie