nie przerwać tego błędnego koła, czemu by nie wyjść na świeże powietrze, w którym nie czuć przygnębiającej woni kadzidła? <br>I temu właśnie miała służyć moja wyprawa do Florencji. Serio. Chciałem razem z Gosią stanąć w Galerii Uffizi przed słynnymi obrazami Botticellego, zapowiadającymi nadejście nowej ery, pragnąłem poczuć na skroniach powiew zefiru nowych czasów i wyszeptać jakąś prostą formułę, typu: "Kościół w wielu sprawach jednak się myli, I suppose". <br>Tak, móc pożegnać stare przesądy, wejść w racjonalne koleiny i mówić, mówić o wszystkim swobodnie, nie lękać się zabobonnie, że złamanie jakiegoś postu albo innego skostniałego zwyczaju zagrozi mojej rodzinie. Chciałem wyprostować się