nadzorcą. Wreszcie, gdyby nie on, Zuzia przeszłaby niechybnie gehennę domów dziecka, Ewelina odnalazłaby ją z chorobą sierocą albo w ogóle by jej nie odnalazła. To też należało brać pod uwagę. Mało prawdopodobne, aby z domu dziecka trafiła na Miodową do szkoły muzycznej... <br>Kiedy Zuzia była już na schodach, a Walczak, żegnając się z nią, podziękował za pomoc i okazaną wspaniałomyślność, tak!, to były jego słowa, spytała ściszając głos: - Proszę mi tylko powiedzieć, to dla mnie bardzo ważne. Wiem, że mój brat odebrał sobie życie. On się powiesił?<br>Walczak w milczeniu przytaknął głową. <br>Usłyszała warkot oddalającego się samochodu i nagle ogarnęła ją