sejsmicznych sondowań... trafiliśmy w labirynt małych, krętych wąwozów - mówił powoli Gaarb, jakby nie do niego, jakby sam usiłował sobie dokładnie przypomnieć kolejność wypadków. - Są tam miękkie skałki pochodzenia organicznego, poryte wodą, pełno grot, jaskiń, musieliśmy zostawić gęsienicówki na wierzchu... Szliśmy blisko siebie, było nas jedenastu. Ferrometry wykazywały obecność większej ilości żelaza; szukaliśmy go. Kertelen myślał, że gdzieś są ukryte jakieś maszyny...<br>- Tak, mnie też mówił coś podobnego... i co było potem?<br>- W jednej z jaskiń, zupełnie płytko, pod mułem, tam są nawet stalaktyty i stalagmity, znalazł coś w rodzaju automatu.<br>- Naprawdę?!<br>- Nie, nie to, co pan myśli. Kompletne truchło, przeżarte nawet