Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
Jakbyś co zauważył, to nie pchaj się na górę", tak powiedział Marych na końcu.
Nareszcie przestało padać i ciepłe popołudniowe słońce usiłowało przed wieczorem osuszyć podwórko. Nie było to jednak łatwe: na jego kamiennej części woda stała po kostki.
Dzieci biegały bez butów w tę i z powrotem zmęczone i zgrzane, bo nigdzie nie można było przysiąść, nawet schodki pod daszkiem były całkowicie mokre, nie mówiąc już o trawniku nasączonym jak gąbka.
"Trzy godziny mokłem pod twoim oknem, z góry na mnie padał deszcz, buty przemoknięte i ubranie zmięte, czy ty, luba, o tym wiesz, że ja..." "Że ja" to było
Jakbyś co zauważył, to nie pchaj się na górę", tak powiedział Marych na końcu.<br>Nareszcie przestało padać i ciepłe popołudniowe słońce usiłowało przed wieczorem osuszyć podwórko. Nie było to jednak łatwe: na jego kamiennej części woda stała po kostki.<br>Dzieci biegały bez butów w tę i z powrotem zmęczone i zgrzane, bo nigdzie nie można było przysiąść, nawet schodki pod daszkiem były całkowicie mokre, nie mówiąc już o trawniku nasączonym jak gąbka.<br>"Trzy godziny mokłem pod twoim oknem, z góry na mnie padał deszcz, buty przemoknięte i ubranie zmięte, czy ty, luba, o tym wiesz, że ja..." "Że ja" to było
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego