też można, co się chce - nie dała mi nawet dokończyć. - A co<br>ma być, to i tak będzie. Módl się, nie wybrzydzaj. - Zatopiła się w<br>modlitwie, lecz widocznie też ją naszły wątpliwości, bo rzuciła przez<br>słowa modlitwy: - Ten święty i ten święty. Tyle że ten od pól, a ten od<br>zgub. Ten powie tamtemu, że szukamy buta, i to samo będzie, jakbyśmy<br>się do tamtego modlili. - Wzniosła złożone ręce jeszcze wyżej, aż na<br>równi z nosem, jakby starając się odciąć od tych wątpliwości, czy<br>święty Izydor, czy święty Antoni, i nie przerywając modlitwy, znów<br>rzuciła: - Tylko powiedz mu, że nie masz