Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
za skałą, przysiadł na pięcie
I plenerowe wykonał zdjęcie.
Ale się zdarzył wypadek przykry,
Bo księżycowy ludek go wykrył.

Stwory podniosły zgiełk niebywały,
Groźnie tupały, wyły, piszczały,
Wykrzykiwały gniewne pogróżki,
Aż im się trzęsły pękate brzuszki.
Jeden do przodu wreszcie wyskoczył
I wybałuszył błyszczące oczy.
Już pan Soczewka czekał swej zguby,
A on wyciągnął obydwie tuby
I tak powiedział: "Ubry kukubry,
Babry kalebry, trybry bujubry,
Nibry walabry, obry wojobry!"
A przy tym w ślepiach miał błysk niedobry.
Rzekł pan Soczewka: "Po co się pan drze?
Mam zapas tlenu w moim skafandrze,
Wejdę na skałę, stanę na szczycie,
A tam już dotrzeć
za skałą, przysiadł na pięcie<br>I plenerowe wykonał zdjęcie.<br>Ale się zdarzył wypadek przykry,<br>Bo księżycowy ludek go wykrył.<br><br>Stwory podniosły zgiełk niebywały,<br>Groźnie tupały, wyły, piszczały,<br>Wykrzykiwały gniewne pogróżki,<br>Aż im się trzęsły pękate brzuszki.<br>Jeden do przodu wreszcie wyskoczył<br>I wybałuszył błyszczące oczy.<br>Już pan Soczewka czekał swej zguby,<br>A on wyciągnął obydwie tuby<br>I tak powiedział: "&lt;orig&gt;Ubry kukubry,<br>Babry kalebry, trybry bujubry,<br>Nibry walabry, obry wojobry!&lt;/&gt;"<br>A przy tym w ślepiach miał błysk niedobry.<br>Rzekł pan Soczewka: "Po co się pan drze?<br>Mam zapas tlenu w moim skafandrze,<br>Wejdę na skałę, stanę na szczycie,<br>A tam już dotrzeć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego