dla wielu rodzin, które były w Westfalii zadomowione, tam się urządziły, znalazły tam dobre warunki, miały nawet swoje ośrodki i organizacje polonijne itd. A potem zostały wmanipulowane w nową tyłaczkę Wyglądało jakby wtedy właśnie zniechęciła się do tajnych organizacji w ogóle, uważając, że często podejmują one różne akcje nie przemyślane, źle zorganizowane, a cierpią na tym prości ludzie, ci, co mają najlepsze chęci i są najbardziej wartościowi, albo naiwni. Takie przekonanie zostało już jej na całe życie, a szkoda, bo gdyby podjęła współpracę z ruchem oporu, to pewnie mogłaby dokonać wielkich rzeczy.<br>Ale teraz wyjechała, podejmując szalone ryzyko, w pełni przekonana