Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Mężczyzna stał oniemiały, patrząc to na zgromadzonych ludzi, to na swych oprawców i nie pojmował, co się dzieje. Kaci też trwali w bezruchu, bacznie obserwując jego twarz. Z początku ludzie, szczególnie ci stojący dalej, niczego nie dostrzegli. Lecz zaraz jęk grozy przeszedł po bliższych szeregach.
Oto twarz skazańca zaczęła się zmieniać. Usta powiększały się, jakby rozcinane niewidzialnym nożem. Zaczęły wypadać zęby.
Lecz po stokroć straszniej wyglądały oczy - rosnące jak nadmuchiwany rybi pęcherz. Powiększały się tęczówki i źrenice, białko zmętniało, a gałki oczne wciąż puchły, wypełzając z czaszki niczym żywe stworzenia. W końcu obwisły pod własnym ciężarem - dwie banie zasłaniające nos, czoło
Mężczyzna stał oniemiały, patrząc to na zgromadzonych ludzi, to na swych oprawców i nie pojmował, co się dzieje. Kaci też trwali w bezruchu, bacznie obserwując jego twarz. Z początku ludzie, szczególnie ci stojący dalej, niczego nie dostrzegli. Lecz zaraz jęk grozy przeszedł po bliższych szeregach.<br>Oto twarz skazańca zaczęła się zmieniać. Usta powiększały się, jakby rozcinane niewidzialnym nożem. Zaczęły wypadać zęby.<br>Lecz po stokroć straszniej wyglądały oczy - rosnące jak nadmuchiwany rybi pęcherz. Powiększały się tęczówki i źrenice, białko zmętniało, a gałki oczne wciąż puchły, wypełzając z czaszki niczym żywe stworzenia. W końcu obwisły pod własnym ciężarem - dwie banie zasłaniające nos, czoło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego