Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
utknęła mu w gardle i dusi z ogromną siłą. Wspiera się więc na łokciach, unosi trochę głowę i wydaje z siebie ni to jęk, ni to westchnienie. Potem pada raptownie na zydel, uderzając głucho o grubą, jakby wypolerowaną woskiem dechę ławy. Weszli zaciekawieni, ostrożni, ale bacznie rozglądający się dokoła. I znachor, i pacjent leżeli nieruchomo. Stary patrzył obojętnie przed siebie.
- No i już, chwała Bogu, po wszystkim - rzekła donośnie stara pani Burbowa. - Będzie teraz zdrowy. Mój jak zamówił zęby jednemu z miasta, to do dziś, choć pięć lat minęło, tamten nie wie, co to bolenie zęba. Do malutkiej buteleczki nalała trochę
utknęła mu w gardle i dusi z ogromną siłą. Wspiera się więc na łokciach, unosi trochę głowę i wydaje z siebie ni to jęk, ni to westchnienie. Potem pada raptownie na zydel, uderzając głucho o grubą, jakby wypolerowaną woskiem dechę ławy. Weszli zaciekawieni, ostrożni, ale bacznie rozglądający się dokoła. I znachor, i pacjent leżeli nieruchomo. Stary patrzył obojętnie przed siebie.<br>- No i już, chwała Bogu, po wszystkim - rzekła donośnie stara pani Burbowa. - Będzie teraz zdrowy. Mój jak zamówił zęby jednemu z miasta, to do dziś, choć pięć lat minęło, tamten nie wie, co to bolenie zęba. Do malutkiej buteleczki nalała trochę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego