Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
wiesz, kim jestem. Zapewne od samego początku.
- Zapewne. A druga?
- Żeś znał tego zamordowanego. Owego Albrechta Barta z Karczyna. I głowę dam, że do Karczyna właśnie jedziesz. Albo jechałeś.
- No proszę - rzekł po chwili Horn - jakiś ty bystry. I jaki pewny siebie. Nawet wiem, skąd ta pewność wypływa. Dobrze mieć znajomków na wysokich stanowiskach, co? Wrocławskich kanoników? Człowiek od razu czuje się lepiej. I bezpieczniej. Złudne to jednak bywa uczucie, oj, złudne.
- Wiem - kiwnął głową Reynevan. - Cały czas pamiętam o wykrocie. O humorach i fluidach.
- I bardzo dobrze, że pamiętasz.
*
Droga wiodła pod wzgórze, na którym stała szubienica, na owej zaś
wiesz, kim jestem. Zapewne od samego początku. <br>- Zapewne. A druga? <br>- Żeś znał tego zamordowanego. Owego Albrechta Barta z Karczyna. I głowę dam, że do Karczyna właśnie jedziesz. Albo jechałeś. <br>- No proszę - rzekł po chwili Horn - jakiś ty bystry. I jaki pewny siebie. Nawet wiem, skąd ta pewność wypływa. Dobrze mieć znajomków na wysokich stanowiskach, co? Wrocławskich kanoników? Człowiek od razu czuje się lepiej. I bezpieczniej. Złudne to jednak bywa uczucie, oj, złudne. <br>- Wiem - kiwnął głową Reynevan. - Cały czas pamiętam o wykrocie. O humorach i fluidach. <br>- I bardzo dobrze, że pamiętasz. <br>* <br>Droga wiodła pod wzgórze, na którym stała szubienica, na owej zaś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego