samo koszmarnym echem powtarzali milicjanci, a przed oczami Danuty Hrabicz stanęli ci wszyscy, z których procesów pisała sprawozdania. Kraków był dżunglą pełną bestii, a Milka zabłąkała się tam sama, w nocy i - "musiało coś się stać, Krzyś, ja znam Milkę, nawet gdyby przeszła jakieś załamanie nerwowe, dałaby chociaż przez telefon znak życia, przecież wie, jak się denerwujemy, Krzyś, to nie jest dziewczyna t e g o r o d z a j u'. W dramatycznym rytmie powtarza cztery słowa - musiało - się - coś - stać. Trzeciego dnia rano znów pojechali na komendę, gdzie porucznik zaserwował im opowieść o grasującym po mieście zwyrodnialcu, a