Bonhart, opierając dłonie na sprzączce pasa - to bacz, Imbra, by ci się wypadkiem w trakcie gadania zbyt grube nie wypsło. Bo może boleć, gdy ci je będę na powrót w grdykę wtłaczał. <br>- Śmiały jesteś na czterech! A starczy ci na czternastu śmiałości? Bo to ci zaręczyć mogę, że baron Casadei zniewagi płazem nie puści!<br>- Powiedziałbym ci, co ja robię sobie z barona twego, ale ot, tłum się zbiega, a w nim niewiasty są i dzieci. Tedy powiem ci tylko, że ja za jakieś dziesięć dni w Claremont stanę. Kto chce praw dochodzić, zniewag mścić albo Falkę mi odbierać, niechaj do Claremont