Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
o amerykańskiej) jest właściwie wynalazkiem upiornym. Kochani - zaoponowałem - to my, inżynierowie, spełniliśmy jedno z marzeń ludzkości, budując skrzynkę, która pozwala w San Francisco oglądać, co się dzieje w Pekinie. Wy zaś ułożyliście programy, które czarodziejską skrzynkę zamieniły w śmietnik.
Myślę o tym wszystkim, wędrując przez sale tokijskiego muzeum nauki, muzeum zniewalającego swym pięknem, ale nie mającego chyba równego w świecie.
Późno, gdy leżę na macie, wsłuchując się w wycie szalejących nad zatoką Tokio demonów, z leżącej trzy piętra niżej ulicy dolatuje dobrze znany głos:
- Jakimooo, jakimooo. Jakimooooooo...
To nie znający znużenia wędrowny sprzedawca toczy swój ubogi wózek wśród nocy i zawiei
o amerykańskiej) jest właściwie wynalazkiem upiornym. Kochani - zaoponowałem - to my, inżynierowie, spełniliśmy jedno z marzeń ludzkości, budując skrzynkę, która pozwala w San Francisco oglądać, co się dzieje w Pekinie. Wy zaś ułożyliście programy, które czarodziejską skrzynkę zamieniły w śmietnik.<br> Myślę o tym wszystkim, wędrując przez sale tokijskiego muzeum nauki, muzeum zniewalającego swym pięknem, ale nie mającego chyba równego w świecie.<br> Późno, gdy leżę na macie, wsłuchując się w wycie szalejących nad zatoką Tokio demonów, z leżącej trzy piętra niżej ulicy dolatuje dobrze znany głos:<br> - Jakimooo, jakimooo. Jakimooooooo...<br> To nie znający znużenia wędrowny sprzedawca toczy swój ubogi wózek wśród nocy i zawiei
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego