Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
wybiegłem niepostrzeżenie na podwórze. Nastraszyłem indyka, który z głośnym bulgotem, gubiąc całe swe dostojeństwo, uciekł między grządki; zajrzałem do drwalki, wyciągnąłem jabłko z beczki z kiszoną kapustą i nie zauważony przez nikogo ruszyłem w głąb ogrodu. Dokoła panowała cisza. Zakłócał ją tylko szum poruszanych wiatrem gałęzi, stukanie dzięcioła, odgłos dalekich żniw... Omijałem ścieżki i przedzierałem się przez krzaki berberysu opędzając się od pajęczyn.

Niebezpieczny posmak skradzionej swobody przejmował mnie po trosze lękiem, ale gnał coraz dalej, dalej, w zakazane gąszcze wszelakiego zielska. Raz po raz zatrzymywałem się olśniony jakimś nowym dziwem, przyglądałem się uciekającym jaszczurkom lub zawieszonym w powietrzu pająkom...

Nagle
wybiegłem niepostrzeżenie na podwórze. Nastraszyłem indyka, który z głośnym bulgotem, gubiąc całe swe dostojeństwo, uciekł między grządki; zajrzałem do drwalki, wyciągnąłem jabłko z beczki z kiszoną kapustą i nie zauważony przez nikogo ruszyłem w głąb ogrodu. Dokoła panowała cisza. Zakłócał ją tylko szum poruszanych wiatrem gałęzi, stukanie dzięcioła, odgłos dalekich żniw... Omijałem ścieżki i przedzierałem się przez krzaki berberysu opędzając się od pajęczyn.<br><br>Niebezpieczny posmak skradzionej swobody przejmował mnie po trosze lękiem, ale gnał coraz dalej, dalej, w zakazane gąszcze wszelakiego zielska. Raz po raz zatrzymywałem się olśniony jakimś nowym dziwem, przyglądałem się uciekającym jaszczurkom lub zawieszonym w powietrzu pająkom...<br><br>Nagle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego