królewska. Nikt więc nie proponuje tak niedorzecznej transakcji. Nikt z wyjątkiem Edzia.<br>- Konia za pomysł - ryknął Edzio pewnego poniedziałku w warszawskim kinie, którego nazwy nie wymienię, bo zapomniałem. Staliśmy z Edziem w holu, czekając na polski film, o którym wiedzieliśmy tylko tyle, że nas rozczaruje, ale tego właśnie pragnęliśmy.<br>- Gdy zobaczę tę szmirę, nie będę miał wyrzutów, że sam mam zapaść twórczą - powiedział Edzio.<br>Wiedziałem o tym - od miesiąca Edzio nosił się z zamiarem napisania powieści, która rzuciłaby krytyków na kolana, a czytelników do księgarń. Problem polegał na tym, że nic nie przychodziło mu do głowy.<br>- Kochany - powiedziałem wtedy mądrze, jak