łowach w Bieszczadach, to jednak najcenniejsze są dla mnie wspomnienia z nadbiebrzańskich toków cietrzewi. Pomimo upływu czasu, ciągle widzę, słyszę i przeżywam je na nowo. To one, swym pierwotnym, mistycznym charakterem, najbardziej były zbliżone do, przez te wszystkie lata, nierealnego i największego marzenia: usłyszeć pieśń głuszca, spróbować choćby tylko podejść, zobaczyć.<br> I oto nierealne stało się możliwe. Oto mieszkam niedaleko wioski Mikołajewszczyzna w obwodzie Stołbce, nad leniwo tutaj rozlanym Niemnem. Oto jutro mam wyruszyć w pierwszą głuchą noc, w wielkiej i dzikiej Puszczy Nalibockiej. I gdy wieczorem, na ciągu słonek, stają przed oczyma wszystkie spełnione już marzenia, postanawiam, że nie będę