wieczność? Jest przecież kilka uczuć, czynności, które trzymają człowieka przy życiu i gwarantują pewien ład, namiastkę sensu. Wszystko inne to pozór, zbędny ciężar pytań i odpowiedzi. Wronowski wie o tym doskonale, bo już dawno wyzbył się wszelkich roszczeń wobec życia. To jego sposób, żeby doczekać wieczności. Ale niech no tylko żonka zwolni go z obowiązku wynoszenia śmieci, a świat rozpadnie się na drobne kawałki. Będzie go musiał na nowo układać, jak puzzle. Można zwariować, gdy do wykorzystania jest tak cholernie wymierny czas. Jeszcze trzydzieści, czterdzieści lat, i co? I nie przybędzie więcej sensu. Co najwyżej więcej żalu i tępej nadziei, że