Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
co nie mogło się podobać moim przełożonym. W piątym roku mojego pobytu w Turynie liczyłem się z możliwością rychłego odesłania do Neapolu. Pamiętam ten wrześniowy poranek pięćdziesiątego roku. W kobiecie, która do mnie przyszła, uderzyło mnie od razu podobieństwo do mojej matki. Była niska, przygarbiona, krucha, zniszczona, wystraszona, twarz miała zoraną przedwczesnymi zmarszczkami, głowę oblepioną rzadkimi włosami. W moim zapewne wieku, wyglądała na staruszkę. Jeszcze bardziej upodobniały ją do mojej matki odruchy: częste ukrywanie twarzy w dłoniach wzrok uciekający ku ziemi, ciągłe przesuwanie się do brzegu krzesła, jakby co chwila gotowała się do wstania i wyjścia. W ładnych, załzawionych oczach malował
co nie mogło się podobać moim przełożonym. W piątym roku mojego pobytu w Turynie liczyłem się z możliwością rychłego odesłania do Neapolu. Pamiętam ten wrześniowy poranek pięćdziesiątego roku. W kobiecie, która do mnie przyszła, uderzyło mnie od razu podobieństwo do mojej matki. Była niska, przygarbiona, krucha, zniszczona, wystraszona, twarz miała zoraną przedwczesnymi zmarszczkami, głowę oblepioną rzadkimi włosami. W moim zapewne wieku, wyglądała na staruszkę. Jeszcze bardziej upodobniały ją do mojej matki odruchy: częste ukrywanie twarzy w dłoniach wzrok uciekający ku ziemi, ciągłe przesuwanie się do brzegu krzesła, jakby co chwila gotowała się do wstania i wyjścia. W ładnych, załzawionych oczach malował
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego