tuż przed opłotkami poczynającymi naszą wieś całą w gęsim pierzu, w zwierzęcej sierści, w rozpapranej glinie, w rozmemłanym śnie, zdejmują z pleców basy, spod pazuch wyjmują skrzypce i klarnet, i zaczynają grać.<br> I może jeszcze dlatego, że jako paruletni berbeć, nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie urodzi się obiecany mi źrebak, zbudziłem się o świcie i wychodząc na próg, pierwszy raz zobaczyłem tego ojca prymistę idącego muzykować na festyn, grającego wówczas na basach.<br> W owym czasie prymistą tej kapeli był ojciec tego dzisiejszego ojca i on to niósł na plecach lniany woreczek z koszernym jadłem.<br> A drugi raz tę żydowską muzykę