cieniu ogrodowych drzew, w dymie lulek - w kawiarni, w piwiarni...<br>Zofii nie przeszkadza więc teraz to napięte, z rzadka przerywane milczenie. Ale matka próbuje nieporadnie zmienić atmosferę i rzuca dość bezsensowną w tej sytuacji propozycję: - Zaśpiewajmy coś wspólnie... jak dawniej...<br>Nikt nie podchwycił nieśmiałej próby, jedynie najmłodszy, Ryszard, któremu nagle zrobiło się przykro, wstał szybko i udając radosne ożywienie, odbiegł od stołu i stanąwszy na tle aksamitnej kotary zdobiącej wejście do salonu zawołał: - Powiem wam wierszyk!<br>W wieczór jasny, cichy, słodki<br>Choinka zaświeci,<br>Duszki, ptaszki, och, pieszczotki,<br>Radujcie się, dzieci!...<br>- Duży już z ciebie chłopiec, Rysiu - przerwał mu Stanisław - a podobają