piersiach, pochylona nisko - czekała. I ją ogarniał lęk na myśl, że <br>idzie ku niej ten, któremu przeznaczone być dla niej panem całe życie. Nie ma <br>już dla niej ucieczki ni wyboru. Jest własnością mężczyzny stojącego tam, na <br>drodze. Na co on czeka? Czy powinna podejść ku niemu? Czy dobrze zrobiła zsiadając <br>z wielbłąda? Uczyniła to odruchowo, przejęta szacunkiem i strachem. Elizer całą <br>drogę opowiadał jej i Semji, jak wielcy, doskonali, mądrzy są Ab-Raham i syn jego. <br>Te opowieści miast dodać otuchy Rebece, odbierały jej odwagę. <br>Teść i mąż, ku którym zdążała, rysowali się w wyobraźni jako wielkoludy z plemienia <br>Enacim