Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
oni trochę wskutek tego na moją żonę. Po co ich jeszcze rozgoryczać tym, że ledwieś się na gruncie rzymskim pokazał, już nasz dom przed tobą stanął otworem. Emigrancki los to strasznie smutna sprawa. Kompleksy! Żale! Urazy! Moja żona jest Polka, mój zięć Polak, to prawda. Nie możemy sobie jednak dlatego zwalać na głowę całego tego nieszczęsnego świata. Niestety!
Odprowadził mnie do furtki na ulicę.
- Zapłać im za parę dni naprzód. Powiedzmy za trzy. I wróć tu na piątą. Zainstaluję cię. List wziąłeś?
- Wziąłem.
- No, to teraz spiesz do Roty.
W pół godziny potem, nie pukając już, świadom, że hebanowe drzwi Roty
oni trochę wskutek tego na moją żonę. Po co ich jeszcze rozgoryczać tym, że ledwieś się na gruncie rzymskim pokazał, już nasz dom przed tobą stanął otworem. Emigrancki los to strasznie smutna sprawa. Kompleksy! Żale! Urazy! Moja żona jest Polka, mój zięć Polak, to prawda. Nie możemy sobie jednak dlatego zwalać na głowę całego tego nieszczęsnego świata. Niestety!<br>Odprowadził mnie do furtki na ulicę.<br>- Zapłać im za parę dni naprzód. Powiedzmy za trzy. I wróć tu na piątą. Zainstaluję cię. List wziąłeś?<br>- Wziąłem.<br>- No, to teraz spiesz do Roty.<br>W pół godziny potem, nie pukając już, świadom, że hebanowe drzwi Roty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego