Siedziała na asfalcie szeroko i rozłożyście, jakby się rozprysła, jakby ją ktoś zrzucił z góry, z wysokości jakich pięciu metrów...). Więc ulubili sobie. Na kogo bardziej<br> <page nr=79><br> liczą - na tych, co przyjechali do Krakowa i właśnie staczają się z góry, czy na tych, co przeszli pod tunel i teraz pod górę zwalniają pędu i może stają się mięksi... Pomyślałem sobie, dlaczego nigdy nie przyszło mi do głowy zanotować te codzienne myśli, kiedy ich mijam. Rilke by zanotował... Ale właśnie z tym notowaniem, z tym pisaniem... Z tym noszeniem po świecie wrażliwości, czekającej na dotknięcia, które pozwolą pisać. I te kłujące tematy! Przeżywamy