sytuacji, nawet beznadziejnej. A ta właśnie na taką wyglądała. Najlepsza z żon jest marną kucharką. Właściwie nie jest nią w ogóle, odkąd nakryłem ją na tym, że nie odróżnia oleju od oliwy. <br>- Musimy się kiedyś umówić na jakiegoś męskiego pokerka - mrugnął do mnie Reżyser.<br>Tymczasem do drzwi zadzwonili kolejni goście, zwalniając mnie z obowiązku wymyślenia błyskotliwej riposty i ukrycia, że jedyną grą karcianą, w której czuję się mocny, jest wojna, ale nawet w niej wciąż mi się myli, czy to król bije damę, czy może odwrotnie.<br>Wieczór przebiegł uroczo, nie licząc tego, że Reżyserostwo kilkakrotnie skomplementowali najlepszą z żon za wspaniałego