węzeł chirurgiczny, pens zabrzęczał. Dolna szczęka chorej opadła, na brodę wylazł nabrzmiały, siny język, potem siostra przykryła jej twarz serwetą i wyrzekła z trudem:<br>- Dwanaście, panie dyrektorze.<br>- Przygotować wzierniki głębokie! - krzyczał na całą salę chirurg. I potem: - Nie skakać mi! Za pysk! Za pysk!<br>Już zupełnie posłuszny jego woli, Rubiński żwawo szykował nowe narzędzia. "Poruszaliśmy się wszyscy jak we śnie, jak zahipnotyzowani. Bez najlżejszego szmeru. Ale byliśmy już spokojniejsi, bo tym krzykiem rzeczywiście wziął nas za pysk. Podawałem narzędzia bez pomyłek i wciąż zerkałem na jamę, lecz, niestety, nic nie widziałem. Zrozumiałem, że zaszła jakaś komplikacja. Wiedziałem, że już nie chodzi