będziesz mi, cholera jasna, dyktować żadnych warunków! Ja sam najlepiej wiem, co mam robić. Jeżeli mówię, że jestem trzeźwy, to jestem. I nie waż mi się zabierać kluczyków, albo wzywać jakąś cholerną taksówkę. Wracamy samochodem i koniec dyskusji!</><br><q>- To może ty wracasz. Ale sam, beze mnie!</> - zdenerwowana Danuta S. nie zważała już w tym momencie na to, co powiedzą goście Ryszarda. Mąż doprowadził ją do stanu, w którym trudno wprawdzie o spokój, ale na pewno można jeszcze zachować zdrowy rozsądek. Dodała więc, cedząc wyraźnie każde słowo: <q>- Ja jadę taksówką. Ale najpierw poczekam. Bo jeżeli ty wsiądziesz do samochodu, natychmiast zatelefonuję na