Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
powiedział oficer. I raptem: - Ty, poczemu takoj... Poczemu tak biespakoiszsia!
- Nie znaju... - wybąknął zaskoczony chłopiec.
- Niczewo, niczewo... Nie biespakojsia... - powiedział oficer. - Mołodoj ty, wojewat' nie pajdiosz... - odwrócił twarz do okna i patrzył w siąpiący deszcz, ale teraz mógł sobie patrzeć do woli, chyba że tego narwańca, Mariuszka, coś podkusi, że zwędził za mało. I wróci po cebulę! Rany boskie, a kazbeka trzeba wypalić... "Zaraz zrobię się mokry jak mysz" - pomyślał chłopiec, starając się nie przestępować z nogi na nogę. Oficer znienacka przeniósł na niego wzrok. Patrzył tak uważnie i w takim niespodzianym skupieniu, że chłopcu ciarki przeszły po plecach.
Jak przez
powiedział oficer. I raptem: - &lt;foreign&gt;Ty, poczemu takoj... Poczemu tak biespakoiszsia!&lt;/&gt;<br>- &lt;foreign&gt;Nie znaju&lt;/&gt;... - wybąknął zaskoczony chłopiec.<br>- &lt;foreign&gt;Niczewo, niczewo... Nie biespakojsia&lt;/&gt;... - powiedział oficer. - &lt;foreign&gt;Mołodoj ty, wojewat' nie pajdiosz&lt;/&gt;... - odwrócił twarz do okna i patrzył w siąpiący deszcz, ale teraz mógł sobie patrzeć do woli, chyba że tego narwańca, Mariuszka, coś podkusi, że zwędził za mało. I wróci po cebulę! Rany boskie, a &lt;orig&gt;kazbeka&lt;/&gt; trzeba wypalić... "Zaraz zrobię się mokry jak mysz" - pomyślał chłopiec, starając się nie przestępować z nogi na nogę. Oficer znienacka przeniósł na niego wzrok. Patrzył tak uważnie i w takim niespodzianym skupieniu, że chłopcu ciarki przeszły po plecach.<br>Jak przez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego