na interesie,<br>Toteż jego sklep był pełny<br>Ciepłych futer, pierza, wełny,<br>Ptasich czubków, barwnych piórek<br>I kapturków dla wiewiórek.<br><br>Siedział ryś Bazyli w sklepie<br>I zmrużywszy jedno ślepie,<br>Wołał ciągle: - Idzie zima,<br>Kto na zimę futra nie ma,<br>Kto linieje lub łysieje,<br>Niech tu biegnie poprzez knieję,<br>Bowiem każde leśne zwierzę<br>U mnie ciepło się ubierze,<br>Ptak - odnowi swoje pierze,<br>Wszystko można dostać u mnie!<br>Więc zwierzęta biegły tłumnie.<br>Ten coś kupił, ów coś kupił,<br>A Bazyli skórę łupił,<br>Zamiast futer wtykał szmaty,<br>Zamiast skórek - stare łaty,<br>Zamiast wełny - pęk badyli.<br>Taki to był ryś Bazyli!<br><br>Niedaleko sklepu rysia<br>Była w