Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
żyje - i olśniony nagłą myślą wezwałem ją w żarliwym akcie strzelistym na pomoc,
i w tej samej chwili wydało mi się, że jest przy mnie, skrzydlata tak samo jak ja, spieszy na ratunek,
i stało się: jesteśmy już na piaszczystym brzegu arłyku, siedzimy obok siebie, ona i ja, ocalony, ze zwiniętymi skrzydłami, wpatrzeni w rzednący z wolna mrok, jakby za ścianą ciemności ktoś zapalił świeczkę, a ja z uwagą wsłuchiwałem się w jej tak dobrze znajomy mi głos,

i babusia przerwała na chwilę, a ja, słysząc to wszystko o wujecznym dziadku Józku, Ziutku, jak go w rodzinie nazywano, pomyślałem:
"Na pewno
żyje - i olśniony nagłą myślą wezwałem ją w żarliwym akcie strzelistym na pomoc,<br>i w tej samej chwili wydało mi się, że jest przy mnie, skrzydlata tak samo jak ja, spieszy na ratunek,<br>i stało się: jesteśmy już na piaszczystym brzegu arłyku, siedzimy obok siebie, ona i ja, ocalony, ze zwiniętymi skrzydłami, wpatrzeni w rzednący z wolna mrok, jakby za ścianą ciemności ktoś zapalił świeczkę, a ja z uwagą wsłuchiwałem się w jej tak dobrze znajomy mi głos,<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>i babusia przerwała na chwilę, a ja, słysząc to wszystko o wujecznym dziadku Józku, Ziutku, jak go w rodzinie nazywano, pomyślałem:<br>"Na pewno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego