powitanie...<br>- No to jak nie żyje i jest pochowany, to co on tu robi? - moja praktyczna kuzynka czekała na wnioski.<br>- Rany boskie, powinienem zadzwonić do biura! - olśniło mnie. - Już dziesiąta, a oni nawet nie wiedzą, gdzie mnie szukać!<br>Naciskałem na przyciski telefonu gorączkowo, jakby to coś, co wystraszyło mnie na żwirowni, docierało niewidzialną falą do granic Kurkowa. Dlaczego ten cholerny telefon nie odpowiada? Wieki upływają, zanim flądra w recepcji podniesie słuchawkę. Stop, bez paniki. To tylko nerwy. <br>Wszystko jest w porządku. Łeb do góry, Maksiu!<br>Jednak muszę jechać. Mam ważne sprawy w Warszawie, poza tym jestem skołowany. Przydałby mi się tu