nie trzeba mówić solennie i z surowością proroka Eliasza, lecz pogodnie, jakby doglądał pszczelich rojów, pomagał przy młóceniu jęczmienia i powoził furą siana w dwa ładne deresze. W tym nie myliła się, choć jej dawny proboszcz, może bardziej staroświecki, niżeli na pozór wyglądał, uznałby chyba za grzech tę swojskość i zwyczajność bożą.<br>Zwała się siostrą Weroniką, aczkolwiek niegdyś marzyła, by przybrać imię Joanna, na pamiątkę innej wiejskiej dziewczyny, <page nr=50> która sprawiała średniowieczne szyki francuskiego rycerstwa, a później zginęła na stosie. Siostra Weronika wiodła życie bardzo pracowite. Nie oszczędzała siebie. Cel, jaki jej przyświecał, był prosty. Chciała doprowadzić do Boga wszystkie dzieci ziemi