siła wyższa i teraz tylko najważniejsze, aby ją przezwyciężyć, z niej wyjść. <br>Tu pani doktor nabiera oddechu, widząc jak się szarpię i miotam. Jasne jest więc, że nie ze wszystkim mnie jeszcze przekonała. Ale jako osoba kompetentna, a co więcej, rozumiejąca życie, nie rezygnuje i po chwili przerwy z pełną życzliwością powraca do swojej argumentacji: <br>Tak naprawdę, ma nadzieję, że się z nią w końcu zgodzę, nie ma więc żadnej tragedii. Trochę przesadzam i widzę wszystko w czarnych kolorach. A niepotrzebnie. Są przecież świetlice, stołówki i opieka w nich nie jest wcale taka zła. Wszystko się jak najlepiej ułoży. Nie stanie