próbując je pochwycić, ale nawet przykryte dłonią zakopywały się w piasek szybciutko, a woda w zmowie z nimi zacierała ślad.<br>Zbierał więc płaskie muszelki podobne do różowych płatków skamieniałego kwiecia.<br>- Dla Mihalya? - podała mu gumowy czepek.<br>Napełnił go jak chroboczącą sakiewkę okruchami zwapniałych gąbek i gałązek koralu, wyszlifowanymi, pełnymi marmurowych żyłek kamykami, których kolory gasły natychmiast po wyschnięciu, aż zwilżał je w fali, niepewny, czy nie uległ złudzeniu, a morze z uchylonej dłoni nagłym chluśnięciem wyłuskiwało zdobycz.<br>Dla kogo zbieram? Ciężkim osadem napływała myśl o rozliczeniu z tej szczęśliwej godziny; nie, nie dla Mihalya. Odruchowo zbierał dla chłopców, a raczej za