i lęk przed tym, co może ich czekać podczas zejścia? Czy skusiło ich złudne ciepło śnieżnej jamy? Czy nie odegrało swego niedobrego wpływu ambicjonalne przekonanie, że jeśli już dotarło się na grań, to "niehonorną" sprawą jest odwrót? Nie wiadomo. Faktem jest jednak, że zdumiewająco często odzywa się w turystach najczystsza żyłka sportowa, a mit grani, magia szczytu są tak silne, że mogą przytłumić czasem nawet instynkt samozachowawczy. A wtedy łatwo zdroworozsądkowy odruch, by się wycofać, uznać za podszepty słabego ciała namawiającego do ucieczki. Jest coś pięknego w tej "potrzebie szczytu", ale finał bywa czasem tragiczny. Nie przygotowany biwak zimą, w skałach