kosztował 80-100 rubli, legowisko na dwóch ludzi (z których jeden spał w dzień, a drugi w nocy) - 20 rubli miesięcznie, 5 rubli to dodatkowy bochenek chleba, 50 brał obozowy lekarz za wizytę. Więźniowie rozpaczliwie domagali się pieniędzy od krewnych, dawali łapówki, by mieć pracę w obozowych warsztatach, albo rozprzedawali żywność z paczek. Najmłodsi szli służyć "błatnym" nawet jako kochankowie. - Ci, co nie mieli pieniędzy na nocleg w stosunkowo ciepłych celach, spali pod schodami albo na rurach z ciepłą wodą. Szerzył się świerzb, wszawica i gruźlica. Ludzie wyglądali jak hipopotamy: opuchnięci, z ziemistą skórą, z krwawymi rozdrapaniami i ropnymi zaciekami - wspomina