Teraz przypomniał sobie Kazimierz tamto dziwne ściśnienie serca, jakiego doznał w ów wieczór marcowy, kiedy to wracając z ojcem od Adamusa ujrzeli w grubej ciemności jasne, oświetlone okna dworu. - Teraz pojął owe szczególne, ckliwe dławienia oddechu, jakie odczuwał zawsze w odległych latach dzieciństwa, ilekroć zdarzało mu się przechodzić wzdłuż zielonych żywopłotów otaczających białe ściany zabudowań dworskich. I oto z drobnej, głęboko niegdyś zapadłej kruszyny tych przypomnianych nagle ściśnień i zdławień - wykiełkował niespodzianie ostry i zły, jadowity cierń nienawiści - <page nr=165> Nienawiści do owych jasnych okien i białych ścian, do żywopłotów zielonych a kolczastych - i tego wszystkiego, co one pośród gromady niskich, odrętwiałych chałup