siebie. Wiatr owiewa <br>twarze i odgarnia włosy do tyłu. Niebo poweselało, pomiędzy chmurami pokazuje <br>się gdzieniegdzie błękit, parę razy przesunął się po połach promień słońca, <br>nasycając kolorem wszystko po drodze.<br> Postali chwilę na moście, Julek spłoszył stadko małych rybek, rzucając na wodę <br>patyk, potem ruszyli znowu i szli wzdłuż ściany żywopłotu, odgradzającej sad <br>od strony drogi. Kiedy mijali furtkę, Zenek wybiegł naprzód i zajrzawszy do <br>środka, zaśmiał się cicho. Po kilkunastu krokach, w miejscu gdzie żywopłot załamywał <br>się pod prostym kątem i tworzył ochronę od strony pola, Zenek stanął, znowu <br>się roześmiał i odgarnąwszy niedbałym ruchem włosy powiedział niegłośno:<br> - Nikogo nie